poszla w las nauka, ŚWIETLICA, Bajki, słuchowiska, wierszyki, jan brzechwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jan BrzechwaPosz�a w las naukaICzemu wiart bez przerwy wieje?Czemu kogut g�o�no pieje?Czemu krowa mi�sa nie je?Czemu ryba nic nie gada?Czemu mg�a jest taka blada?Czemu wielki dzi�b ma wrona?Czemu s�l jest zawsze s�ona?Czemu cz�owiek ma dwie r�ce?...Do�c ju�! Do��! Nie pytaj wi�cej!Mog� to przyp�aci� zdrowiem.Lepiej si�d� i s�uchaj, bowiemNow� bajk� ci opowiem:Raz w miasteczku ModrokwiecieW niewiadomym gdzie� powiecie�yli ch�opcy z klasy trzeciej.Dw�ch ich by�o. Jeden - Tadek,A ten drugi przez przypadekZwa� si� W�adek. W�adek z TadkiemPrzyg�d mieli pod dostatkiem,Ale ch�opcom zwykle chce si�R�nych dziw�w szuka� w lesie.C�, miasteczko ModrokwiecieNiezbyt pi�kne jest, jak wiecie,Bo cho� �adnie si� nazywa,Lecz z nazwami r�nie bywa.W stawie - p�otki i karaski,A doko�a same piaski,Kt�re skrapia deszcz jak z �aski.W mie�cie z tego te� powoduNie ma parku ni ogrodu.Stoj� trzy czy cztery drzewa,Ale na nich ptak nie �piewaI dzi�cio�y nie s� skorePop�kan� leczy� kor�.Bo te drzewa - to staruchySzeleszcz�ce li�ciem suchym.W mie�cie rynek jest, a w rynkuTkwi budynek przy budynku,Wszystkie l�ni�ce biel� tynku.Jest sp�dzielnie i gospoda,Sklep spo�ywczy, a opodalDwie ksi�garnie i apteka,Kt�r� wida� ju� z daleka.Za miasteczkiem biegnie szosaDo miasteczka Z�otok�osa,A przy szosie s�upy stoj�.Wspominaj� ziele� swoj�,Ziele� le�n� i urod�,Kiedy jako drzewa m�odeRos�y w g�r� i szumia�y,Zanim si� s�upami sta�y.Tu, kilometr za miasteczkiemA od szosy w bok troszeczk�,Zbudowano szko�� now�Okaza��, dwupi�trow�.Pi�kna by�a nowa szko�aLecz nie by�o drzew doko�a.Ot, widnia�a ziemia go�a.Niegdy� na niej krzewy ros�y,Ale krzewy dawno posch�y,Przysypa�y ziemi� piaski,Kt�re skrapia deszcz jak z �aski.A najgorzej by�o w lecieW tym miasteczku Modrokwiecie.S�o�ce niebo rozp�omieniaA tu nigdzie nie ma cienia,Nigdzie cienia ni wytchnienia,Ani lip zieleni m�odej,Ani s�odkiej brz�z och�ody,Ani klonu, ani buka,Gdzie kuku�ka mile kuka,Ani sosny, ani d�ba,Gzie ma gniazdo szpak lub zi�ba.Raz w upalny dzie� ukradkiemWyszli z domu Tadek z W�adkiemI pobiegli hen, do lasu,�eby za�y� tam wywczasu.Naprz�d szli wi�c traktem bitym,Potem �cie�k� mi�dzy �ytem,Potem przeszli most nad rzek�,Sk�d ju� las by� niedaleko.Hej, cienisty, wonny lesie,Widniej�cy na bezkresie!Oto w g�r� modrzew pnie si�,Prosto wzoni dumn� g�ow�.Z niego maszty okr�toweWyciosuj� cie�le skorzy,A kto pod nim si� po�o�y,Temu przy�ni� si� podr�e.Tu zn�w jawor tonie w chmurze,A kto za�nie pod jaworem,Temu przy�ni si� wieczorem�o�nierz, co szed� lasem, borem...Tu d�b wznosi si� ku g�rze,A konary jego du�e,Harde, twarde i wiekoweZ chmur� wdaj� si� w rozmow�.Na nim b�sty li�� szele�ci,Kr��� o nim opowie�ci,�e kto w jego �pi obr�bie,Ten ju� wszystko wie o d�bie.Tam, d�bowi r�wny wzrostem,Wi�z wyrasta pniem swym prostym.Dalej buk - ozdoba lasu,Z niego ludzie swego czasuWyrabiali ko�owrotki.Dalej brzoza srebrnobia�a,Kt�ra tym si� s�ynna sta�a,�e ma sok pod kor� s�odki.Olcha niezbyt okaza�aOpowiada le�ne plotki...Patrzy na ni� grab wynios�y:"Po co olchy te wyros�y?Ledwo na nie wiatry dmuchn�,A ju� z olch si� robi pr�chno!"Gdzie si� ko�czy las li�ciasty,Tam w parowie bujne chwastyWyci�gaj� si� do s�o�ca.A ju� dalej b�r bez ko�caPo przeciwnej stronie ro�nie,W borze siedzi szpak na so�nie,Z innych ptak�w si� wy�miewa:"Pos�ychajcie tylko, drzewa,Jak ten gil paskudnie �piewa.Albo jak ta zi�ba skrzeczy!A kuku�ka? �adne rzeczy!W cudzych gniazdach sk�ada jaja.A zn�w s�owik ju� od majaWrzaskiem w�asnym si� upajaSpa� nie daj�c innym ptakom.Drozd po prostu jest pokrak�.No, a pliszki? Ach, te pliszki!Wypruwaj� niemal kiszki,Tak fa�szuj�. Sroka kradnie,A wiadomo, kra�� - nie�adnie.Jeszcze gorszy ptak - to kawka...A kos gwi�d�e jak gwizdawka...Nie, doprawdy, drogie sosny,Dla tych ptak�w szkoda wiosny,Szkoda s�o�ca! Tylko szpakiTo prawdziwe s� �piewaki!"Szli wi�c sobie Tadek z W�adkiemPrzys�uchuj�c si� ukradkiemPtasim �piewom i kapeli.Szli rado�ni i weseli,�e tak gra i szumi w lesie,Cho� tak ma�o o tym wie si�.Lecz ju� wida� nowe dziwy.�pi na li�ciu �uk leniwy,Tu jagoda, tam malina.Paj�k nitki swe rozpina,�eby chwyci� much� w sieci.B�k z weso�ym brz�kiem leci,Mr�wki biegn� w d� z pag�rka,Tu jaszczurka da�a nurkaW g�szcz zielony, a wiewi�rkaPo ga��zi zbiega zwinnie,Tak jak z dachu kot po rynnie.Dwaj koledzy z trzeciej klasySiedli w cieniu. Polskie lasyS�yn� z tego od stuleci,�e przychylne s� dla dzieci,I na pewno ka�dy powie,Ka�dy, co ma olej w g�owie,�e dla dzieci las - to zdrowie.Dwaj koledzy odpocz�liI jak zwykle przy niedzieliSzli beztroscy i weseli.Zatrzymali si� przy brz�zce,Co jak panna w bia�ej bluzceRos�a strojna i wysokaPrzegl�daj�c si� w ob�okach.tadek mia� scyzoryk ostry,Co go dosta� by� od siostry.Rzek� do W�adka: "Pomys� nowyPrzyszed� w�a�nie mi do g�owy.Pi�e� kiedy sok brzozowy?""Sok brzozowy? Co ty pleciesz?Tego si� nie pije przecie�!""G�upi�... zaraz kor� przetn�...""A to dobre jest?" "No! �witnie!"Po tych s�owach Tadek no�emDu�y otw�r wyci�� w korze.Wnet b�ysn�a w tym otworzeMa�a kropla, potem druga,I klarowna, le�na strugaJu� s�czy�a si� po chwili.Ch�opcy j� ustami pili."O, to nawet smaczne! Pycha!""W brzozie teho jest do lichaI zaszkodzi� jej nie mo�e,Taki ma�y otw�r w korze.""Wiesz, ja mam pragnienie szczereWyci�� w korze T liter�.""A ja W... Ty troch� wy�ej,A ja ni�ej... Kto si� zbli�y,Ujrzy znak na pniu tym g�adkim,�e tu byli Tadek z W�adniem.Daj scyzoryk..."Wnet widnia�yNa brzozowej korze bia�ejDwa wyci�ta inicja�y:T i W."Nie powiesz mamie,To co� zrobi�?" "Co?" "U�ami�Ga���... T�... I potem sobieZ tej ga��zi lask� zrobi�.""Ano, �am!""Sam nie poradz�!""Ty j� z�ap... Ja ci� podsadz�...Hop! Nie puszczaj! Teraz pi�knie!Trzymaj! Ci�gnij! Zaraz p�knie...Jest! Masz ga��� dosy� spor�...Zdarli�my j� razem z kor�...""Ano, trudno... To przypadek...""Czas ju� na nas... Chod�my, W�adek,W domu czeka ju� obiadek,Jak sp�ni�, b�dzie bura!""Nie m�w, bo mi cierpnie sk�ra,Le�my!..."Po czym dwaj koleczyBiegli lasem a� do miedzy,Potem miedz�, potem drog�,A las w dali szumia� srogo,Jakby z�o�ci� si� i gniwa�:"Biada tym, co niszcz� drzewa!"IINad miasteczkiem ksi�yc �wieci,Spa� si� k�ad� wszystkie dzieci,Nawet ch�opcy z klasy trzeciej.W sen zapada ju� d�browa,W norze ka�dy zwierz si� chowa,Nie �pi tylko w dziupli sowa -Le�ny puchacz - m�dra g�owa -Z wierzchu pstra, pod spodem p�owa.Widzi ca�y b�r doko�a,Wie, gdzie pleni si� jemio�a,Gdzie wiewi�rka ruda mieszka,Dok�d jaka wiedzie �cie�ka,Kt�ry w lesie grab jest chory,I gdzie rosn� muchomory.Nie �pi, patrzy, trwa na stra�y,W mroku wszystko zauwa�y.Oto brzoza poranionaIdzie, szumi jej korona,Sok �ywiczny z kory sp�ywa,Idzie brzoza nieszcz�liwaLasem, polem, potem szos�,Do miasteczka idzie boso,Postukuje korzeniami,Wymachuje gal�ziami,Szemrze li��mi, jakby �ka�a,M�oda brzoza srebrnobia�a.Wysz�a z lasu pokryjomu,Zatrzyma�a si� przy domu,Gdzie mieszkali Tadek z W�adkiem,Bada obu mieszka� wn�trze.Tadek �pi na pierwszym pi�trze,A na drugim W�adek chrapiePod ko�derk�, na kanapie.O p�nocnej tej godzinieNad miasteczkiem ksi�yc p�ynie,Ob�ok �aden go nie mroczy.Pierwszy Tadek przetar� oczy,Przera�ony z ��ka skoczy -Co to? Serce �ciska groza!Na ulicy stoi brzozaI w otwarte okno patrzy...W�adek zerwa� si� poblad�szy,Pozna� posta� brzozy bia�ejI na pniu jej inicja�y:T i W. Ach, tak, to ona!Obola�a, poraniona,Postukuje korzeniami,Wymachuje ga��ziamiI brzozowym g�osem szemrze:"Ch�opcy, ch�opcy, dobrze wiem, �eRan mych pr�dko nie wygoj�,�e mi nikt ga��zi mojejNie przywr�ci nigdy, nigdy...Czy wam nie �al mojej krzywdy?"Tadek, ch�opak piegowaty,Drapa� si� w sw�j nos perkatyMy�l�c, �e to widzi we �nie.W�adek w oknie r�wnocze�nie,Przybieraj�c dziwne pozy,Zawstydzony s�ucha� brzozy.To r�kami twarz zakrywa�,To od zn�w palec do ust wk�ada�Siada�, wstawa�, znowu siada�...Brzeoza tak m�wi�a dalej:"Drzewa s� ozdob� alej,Dzewa pi�kne i cienisteDaj� wam powietrze czyste.Kiedy zimne wiatry wion�Drzewa s�u�� wam os�on�.Z lipy macie mi�d lipowy,A z akacji - akacjowy.Z drzew s� deski, krzes�a, sto�y,Z drzew s� �awki z waszej szko�y,Z drzew jest opa� znakomity.Nawet papier na zeszytyI papierki na cukierkiDaj� z drewna swego �wierki,Daj� sosny. A tymczasemWy�cie dzisiaj, id�c lasem,Wyrz�dzili tyle szkodyMnie, �r�dle�nej brzozie m�odej,Kt�ra smuk�a i wynios�aDla was przecie�, dla was ros�a..."W Tadku serce a� zadr�a�o:"Brzoza r�zeg ma niema�o..."W�adek z trwog� spojrza� na nie:"Brzoza nam tu spu�ci lanie!"Ale brzoza srebrnobia�aChwil� sta�a i milcza�a,Po czym rzek�a:"Od stuleciDrzewa dobre s� dla dzieci.Ja was kara� nie mam ch�ci,Ale miejsce to w pami�ci,Czego po was si� spodziewam:�e b�dziecie kocha� drzewa,Bo nam trzeba najwyra�niejSerc dzieci�cych i przyja�ni.C�, to wszystko... Ju� nie �wieciksi�yc w niebie... �pijcie, dzieci.B�d�cie zdrowe... Czas ju� i�� mi..."I odesz�a szumi�c li��mi.Za ni� si� ci�gn�a smugaNiby l�ni�ca suknia d�uga.Sz�a przez rowy i parowyI wr�ci�a do d�browy,gdy ju� wsta� �wit r�owy.Wszystko to widzia�y sowy.Cho� nieskore do rozmowy,Powiedzia�y co� na uszkotrzem weso�ym jemio�uszkom,Jemio�uszki trzem pustu�kom,A pustu�ki trzem kuku�komI tak dalej, i tak w k�ko...Ju� po chwili w lesie ca�ymOmawiano to z zapa�em.Ja si� o tym dowiedzia�emOd weso�ych jemio�uszek,Kt�re maj� szary brzuszek,A w ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]