pogrzeb kapitana meyznera, Język Polski - Lektury

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
Utwór opracowany został w ramach projektu
przez
JULIUSZ SŁOWACKI
Pogrzeb kapitana Meyznera
Wzięliśmy biedną trumnę ze szpitalu¹,
Do żebrackiego mieli rzucić dołu;
Śmierć, Żołnierz
Ani łzy jednej matczynego żalu,
Ani grobowca nad garstką popiołu!
Wczora² był pełny młodości i siły —
Jutro nie będzie nawet — i mogiły.
Gdyby przynajmniej przy rycerskiej śpiewce
Karabin jemu pod głowę żołnierski!
Ten sam karabin, w którym na panewce
Kurzy się jeszcze wystrzał belwederski,
Gdyby miecz w sercu lub śmiertelna kula —
Lecz nie! — szpitalne łoże i koszula!
Czy on pomyślał — tej nocy błękitów,
Gdy Polska cała w twardej zbroi szczękła³,
Gdy leżał smętny w trumnie Karmelitów,
A trumna w chwili zmartwychwstalnej pękła.
Gdy swój karabin przyciskał do łona —
Czy on pomyślał wtenczas, że tak skona⁈
Dziś przyszedł chciwy jałmużny odźwierny
I przyszły wiedmy⁴, które trupów strzegą,
Trup, Urzędnik
I otworzyli nam dom miłosierny,
I rzekli: „Brata poznajcie waszego!
Czy ten sam, który wczora się po świecie
Kołatał z wami? — Czy go poznajecie?”
I płachtę z głowy mu szpitalną zdjęto,
Nożem pośmiertnych rzeźników czerwoną;
Źrennicę⁵ trzymał na blask odemkniętą,
Ale od braci miał twarz odwróconą;
Więceśmy rzekli wiedmom, by zawarły
Trumnę, bo to jest nasz brat — ten umarły.
I przeraziła nas wszystkich ta nędza,
A jeden z młodszych spytał: „Gdzież go złożą?”
Pogrzeb, Grób, Bieda,
Żołnierz
Odpowiedziała mu szpitalna jędza:
„W święconej ziemi, gdzie przez miłość bożą
¹
zpita
— dziś popr. forma D. lp: szpitala.
²
zora
(daw.) — dziś popr.: wczoraj.
³
zzka
— dziś popr.: szczęknęła.

iey
— dziś popr.: wiedźmy.

rennia
— dziś popr.: źrenica.
 Kładziemy poczet nasz umarłych tłumny,
W jeden ogromny dół — na trumnach trumny”.
Więc ów młodzieniec, męki czując szczere,
Wydobył złoty jeden pieniądz drobny
I rzekł: „Zaśpiewać nad nim Miserere,
Niechaj ogródek ma i krzyż osobny…”
Zamilkł: a myśmy pochylili głowy,
Łzy i grosz sypiąc na talerz cynowy.
Niech ma ogródek — i niech się przed Panem
Pochwali tym, co krzyż na grobie gada:
Że był w dziewiątym pułku kapitanem,
Że go słuchała rycerzy gromada,
A dziś ojczyźnie jest niczym niedłużny,
Chociaż osobny ma kurhan — z jałmużny.
Ale Ty, Boże! który z wysokości
Strzały Twe rzucasz na kraju obrońce⁶,
Śmierć, Światło, Wzrok
Błagamy Ciebie przez tę garstkę kości,
Zapal przynajmniej na śmierć naszą — słońce!
Niechaj dzień wyjdzie z jasnej niebios bramy,
Niechaj nas przecie widzą — gdy konamy!
Paryż, d.  października  r.

obroe
— dziś popr. B. lm: obrońców.
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go
swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami
(przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione
są na licencji
.
Źródło:
Tekst opracowany na podstawie: Juliusz Słowacki, Dzieła Juliusza Słowackiego. Pierwsze krytyczne wydanie
zbiorowe, t. I., Wiersze drobne, wyd. Bronisław Gubrynowicz, Lwów 
wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Sekuła, Marta Niedziałkowska.
Okładka na podstawie:
Pogrzeb kapitana Meyznera

  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.xlx.pl
  •