Platon - Ion, Religia i filozofia, Platon

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Platon
ION
Prze
łożył
oraz wst
ę
pem i obja
ś
nieniami opatrzy
ł
W
Ł
ADYS
Ł
AW WITWICKI
Platon - Ion
W
ł
adys
ł
aw Witwicki
WST
Ę
P
Nowy znajomy spotyka Sokratesa. Ju
ż
nie stary wyga retor, tylko
m
ł
ody cz
ł
owiek, artysta, recytator. Z kolonii ate
ń
skiej pochodzi, z Efezu
na wybrze
ż
u Azji Mniejszej, a wraca z uroczystego obchodu na cze
ść
boga
zdrowia, podczas którego
ś
piewa
ć
musia
ł
ust
ę
py z Iliady lub z innego
utworu homeryckiego. Strojny, zadowolony z odniesionego triumfu, pewny
powodzenia na przysz
łość
. Sokratesa, wida
ć
, zna i szanuje, ch
ę
tnie go
s
ł
ucha, zwierza si
ę
przy sposobno
ś
ci, zapala si
ę
, unosi, zachwyca, nie ma
pretensji do zbyt wielkiej m
ą
dro
ś
ci i ambicj
ę
ma tylko na dwóch punktach:
ż
e najlepiej recytuje Homera ze wszystkich
ś
piewaków i najlepiej si
ę
na
jego twórczo
ś
ci zna ze wszystkich wspó
ł
czesnych.
Homera uwa
ż
a za
ź
ród
ł
o wszelkiej mo
ż
liwej wiedzy, a poniewa
ż
s
ą
dzi,
ż
e si
ę
na Homerze zna, wi
ę
c uwa
ż
a po cichu,
ż
e ta znajomo
ść
postawi
ł
a go
bardzo wysoko intelektualnie.
Nie (odbiega na tym punkcie od opinii szerokich kó
ł
wspó
ł
czesnych.
Powszechnie przecie
ż
wówczas opierano wykszta
ł
cenie na studium j
ę
zyka i
literatury ojczystej. Sokrates uwa
żał
,
ż
e zapoznanie si
ę
z literatur
ą
ż
adnego wykszta
ł
cenia nie daje.
Zapas s
ł
ów i zwrotów zas
ł
yszanych, swada i zapa
ł
nie stanowi
ą
m
ą
dro
ś
ci. Mo
ż
na
żyć
bardzo blisko z dzie
ł
ami poetów, a nie rozumie
ć
si
ę
na
niczym, a nawet na nich samych ani troch
ę
; mo
ż
na samemu tworzy
ć
artystycznie i zgo
ł
a nie pojmowa
ć
, co si
ę
robi.
Twórczo
ść
artystyczna nie wyrasta z rozumu, tylko z natchnienia.
Sokrates mówi o tym w "Obronie", mówi w "Fajdrosie"; tu ma sposobno
ść
pomówi
ć
na ten temat szerzej. Dowodzi te
ż
Ionowi,
ż
e to, co recytator bra
ł
za sw
ą
wiedz
ę
i co uwa
żał
za znajomo
ść
Homera, niczym podobnym nie jest;
dobra deklamacja i przejmowanie drugich w
ł
asnym zapa
ł
em, nie maj
ą
nic
wspólnego z wiedz
ą
.
"Ion" jest drobiazgiem o wysokich warto
ś
ciach artystycznych. Zwraca w
nim szczególniej uwag
ę
wielka przeno
ś
nia w d
łuż
szym monologu Sokratesa.
Nosi tak wyra
ź
ne pi
ę
tno stylu plato
ń
skiego,
ż
e podejrzewa
ć
autentyczno
ś
ci
dialogu niepodobna, cho
ć
podejrzewa
ł
o j
ą
wielu. Ci, którzy dialog uwa
ż
aj
ą
za autentyczny, bior
ą
go za utwór m
ł
odzie
ń
czy Platona, pami
ą
tk
ę
okresu, w
którym rzuci
ł
poezj
ę
, spali
ł
swoje m
ł
odociane dramaty, a przylgn
ął
do
Sokratesa, aby si
ę
po
ś
wi
ę
ci
ć
pracy badawczej i pracy nad w
ł
asnym
udoskonaleniem. Trudno na to przysi
ę
ga
ć
, ale przyzna
ć
trzeba,
ż
e w tym
Ś
wietle "Ion" nabiera wiele uroku. I je
ś
li Ion jest w dialogu tak naiwny,
a taki kochany przy tym, to mniej dziwi, kiedy si
ę
pomy
ś
li,
ż
e to satyra,
któr
ą
m
ł
ody Platon pisze sam na siebie.
Platon
ION
OSOBY DIALOGU:
Ion
Sokrates
I SOKRATES. Jak si
ę
Ion ma! Sk
ądżeś
do nas przyjecha
ł
? Pewnie z domu, z
Efezu?
ION. Nic podobnego, Sokratesie: z Epidauru, ze
ś
wi
ą
t Asklepiosa.
530 SOKRATES. A, to turniej
ś
piewaczy urz
ą
dza na cze
ść
boga Epidauros?
ION. Naturalnie, i tak
ż
e innych dzieci muz.
SOKRATES. No i có
ż
? Stawali
ś
my do zapasów; jak
ż
e si
ę
powiod
ł
o?
ION. Pierwsz
ą
nagrod
ę
wzi
ę
li
ś
my, Sokratesie.
SOKRATES. To pi
ę
knie; no - teraz jeszcze,
ż
eby
ś
my i na Panatenajach
Strona 1
zwyci
ęż
yli!
Platon - Ion
ION. Jako
ś
to b
ę
dzie, jak bogowie dadz
ą
.
SOKRATES. Doprawdy ja nieraz, Ionie, zazdro
ś
ci
ł
em wam,
ś
piewakom, sztuki
waszej. Bo takiemu arty
ś
cie zawsze si
ę
i ubra
ć ł
adnie wypada i wygl
ą
da
ć
bardzo pi
ę
knie, a przy tym mie
ć
do czynienia z poetami, z wieloma
rozmaitymi i dobrymi, a ju
ż
najwi
ę
cej z Homerem, najlepszym i najbardziej
boskim spo
ś
ród poetów i wyucza
ć
si
ę
jego my
ś
li, nie tylko s
ł
ów - o - to
jest rzecz zazdro
ś
ci godna. Przecie
ż
nie wyjdzie na
ś
piewaka taki, który
by nie rozumia
ł
s
ł
ów poety. Przecie
ż ś
piewak musi by
ć
dla s
ł
uchaczy
t
ł
umaczem my
ś
li poety. A zrobi
ć
to dobrze nie rozumiej
ą
c, co mówi poeta -
niepodobna. Wi
ę
c to wszystko jest godne zazdro
ś
ci.
II ION. Prawd
ę
mówisz, Sokratesie. Ja te
ż
mia
ł
em najwi
ę
cej pracy z t
ą
cz
ęś
ci
ą
sztuki, tote
ż
zdaje mi si
ę
,
ż
e najlepiej z ludzi mówi
ę
o Homerze
D tak, ani Metrodoros z Lampsaku, ani Stesimbrotos z Tazos, ani Glaukon, ani
nikt inny z jakichkolwiek czasów nie mia
ł
o Homerze tylu pi
ę
knych my
ś
li do
powiedzenia, ile ja mam.
SOKRATES. Pi
ę
knie mówisz, Ionie! Oczywi
ś
cie, nie b
ę
dziesz mi ich
żał
owa
ł
i dowiedziesz,
ż
e tak jest.
ION. Doprawdy; warto pos
ł
ucha
ć
, Sokratesie, jak pysznie oddaj
ę
Homera;
homerydzi powinni mnie z
ł
otym wie
ń
cem nagrodzi
ć
. My
ślę
,
ż
em tego wart.
SOKRATES. Tak, tak; ja si
ę
jeszcze postaram o jak
ąś
woln
ą
chwil
ę
,
ż
eby
531 ci
ę
pos
ł
ucha
ć
. A teraz tyle mi tylko odpowiedz. Czy
ś
ty tylko w Homerze
taki t
ę
gi, czy i w Hezjodzie, i w Archilochu?
ION. Nic podobnego. Tylko w Homerze. My
ślę
,
ż
e to ca
ł
kiem wystarczy.
SOKRATES. A bywa,
ż
e Homer i Hezjod mówi
ą
o czym
ś
jedno i to samo?
ION. Zdaje si
ę
; i to chyba nie o jednym.
SOKRATES. A z takich rzeczy, to pi
ę
kniej by
ś
wyja
ś
ni
ł
to, co Homer mówi,
czy to, co Hezjod?
ION. Jednakowo, Sokratesie - takie rzeczy, o których mówi
ą
jedno i to
samo...
B SOKRATES. No có
ż
- a takie, o których nie mówi
ą
jednego i tego samego?
Jak na przyk
ł
ad o sztuce wieszczbiarskiej mówi co
ś
Homer i Hezjod tak
ż
e.
ION. Owszem.
SOKRATES. Wi
ę
c có
ż
; to, co jednakowo i co rozmaicie o sztuce
wieszczbiarskiej mówi
ą
, ci dwaj poeci, otó
ż
, czy ty by
ś
to pi
ę
kniej
potrafi
ł
wyja
ś
ni
ć
, czy te
ż
z wieszczków kto
ś
, z tych lepszych?
ION. Kto
ś
z wieszczków.
SOKRATES. A gdyby
ś
ty by
ł
wieszczkiem, to prawda,
ż
e gdyby
ś
umia
ł
wyja
ś
nia
ć
powiedzenia podobne, to potrafi
ł
by
ś
te
ż
i odmienne powiedzenia
wyk
ł
ada
ć
?
ION. Oczywi
ś
cie,
ż
e tak.
C SOKRATES. Wi
ę
c czemu
ż
jeste
ś
t
ę
gi tylko w Homerze, a w Hezjodzie nie,
ani w innych poetach? Czy Homer mówi o czym
ś
innym ni
ż
wszyscy inni
poeci? Czy
ż
nie o wojnie opowiada du
ż
o i o tym, jak obcuj
ą
ze sob
ą
ludzie
dobrzy i
ź
li, tacy, którzy nic nie umiej
ą
, i którzy co
ś
umiej
ą
i o bogach,
jak obcuj
ą
jedni z drugimi i z lud
ź
mi, jak to mi
ę
dzy nimi bywa i co si
ę
w
niebie dzieje, a co w Hadesie i narodziny bogów i bohaterów. Czy
ż
nie to
s
ą
rzeczy, które Homer wzi
ął
za przedmiot swojej poezji?
ION. Prawd
ę
mówisz Sokratesie.
Strona 2
Platon - Ion
III SOKRATES. Wi
ę
c có
ż
? Czy inni poeci nie O tym samym
ś
piewaj
ą
?
ION. Tak, Sokratesie, ale nie tak samO
ś
piewaj
ą
jak Homer.
SOKRATES. Jak to? Gorzej?
ION. Znacznie gorzej.
SOKRATES. A Homer lepiej ?
ION. O! Lepiej; na Zeusa!
SOKRATES. Prawda? Ionie ukochana g
ł
owo, kiedy o liczbach mówi wielu
ludzi, a jeden z nich najlepiej - to przecie
ż
kto
ś
pozna tego, co
najlepiej mówi?
E ION. Przyznaj
ę
.
SOKRATES. A czy ten sam, który i
ź
le mówi
ą
cych, czy kto
ś
inny.
ION. Ten sam, przecie
ż
.
SOKRATES. Prawda? To jest ten, który posiada sztuk
ę
arytmetyki?
ION. Tak.
SOKRATES. A có
ż
, kiedy wielu mówi o zdrowotnych pokarmach, jakie te
ż
s
ą
,
i jeden mówi najlepiej, to czy wtedy kto
ś
inny pozna si
ę
na tym, który
mówi najlepiej,
ż
e on najlepiej mówi, a znowu kto
ś
inny na tym, co gorzej,
ż
e gorzej mówi, czy te
ż
zrobi to jeden i ten sam?
ION. Oczywista przecie
ż
,
ż
e jeden i ten sam.
SOKRATES. Któ
ż
taki jak on si
ę
nazywa?
ION. Lekarz.
SOKRATES. Prawda? W nag
ł
ówku sobie napiszemy,
ż
e jeden i ten sam pozna
532 si
ę
zawsze, kiedy wielu ludzi mówi o jednym i tym samym, kto mówi dobrze i
kto
ź
le. Albo, je
ś
li si
ę
nie pozna na tym, kto
ź
le mówi, to oczywi
ś
cie i
na tym si
ę
nie pozna, kto dobrze; ten sam przecie
ż
temat.
ION. Tak jest.
SOKRATES. Prawda? Ty powiadasz,
ż
e Homer i inni poeci, w
ś
ród których
jest i Hezjod, i Archiloch, mówi
ą
o jednym i tym samym, chocia
ż
nie w ten
sam sposób; jeden mówi dobrze, a drudzy gorzej.
ION. I prawd
ę
mówi
ę
SOKRATES. Prawda? Je
ż
eli tego, co dobrze mówi, znasz, to powinien by
ł
B pozna
ć
si
ę
i na tych, którzy gorzej mówi
ą
,
ż
e mówi
ą
gorzej?
ION. Zdaje si
ę
,
ż
e tak.
SOKRATES. Nieprawda, przyjacielu; je
ż
eli powiemy,
ż
e Ion jest równie
t
ę
gi w Homerze, jak w innych poetach, nie pob
łą
dzimy, bo on si
ę
i sam
zgadza,
ż
e jeden i ten sam cz
ł
owiek b
ę
dzie w sam raz odpowiednim s
ę
dzi
ą
wszystkich, którzy mówi
ą
o jednym i tym samym, a poeci prawie wszyscy
robi
ą
w
łaś
nie to samo.
IV ION. Wi
ę
c có
ż
to mo
ż
e by
ć
za przyczyna. Sokratesie,
ż
e ja, kiedy kto
ś
o
innym poecie rozmawia. to nawet nie uwa
ż
am; nie mog
ę
ani dwóch s
ł
ów
C dorzuci
ć
, o których warto by by
ł
o mówi
ć
- wi
ę
c ja po prostu zasypiam, a
jak tylko kto
ś
wspomni Homera, natychmiast si
ę
budz
ę
i uwa
ż
am, i mam du
ż
o
do powiedzenia?
SOKRATES. To nie trudno zgadn
ąć
, przyjacielu. Ka
ż
dy pojmie,
ż
e umiej
ę
tnie
i na podstawie wiedzy mówi
ć
o Homerze nie potrafisz. Bo, gdyby
ś
umia
ł
Strona 3
Platon - Ion
robi
ć
to umiej
ę
tnie, to potrafi
ł
by
ś
mówi
ć
i o wszystkich innych poetach;
wszystko to przecie
ż
poetyka. Czy nie?
ION. Tak.
D SOKRATES. Prawda? Je
ś
li kto
ś
we
ź
mie i inn
ą
jak
ą
kolwiek sztuk
ę
jako ca
łość
,
to przecie
ż
istnieje ta sama metoda badania ka
ż
dej. A jak ja to rozumiem,
chcesz pos
ł
ucha
ć
, Ionie?
ION. Ale
ż
tak, na Zeusa, Sokratesie; chc
ę
; bardzo ch
ę
tnie s
ł
ucham was -
m
ę
drców.
SOKRATES. Cieszy
ł
bym si
ę
bardzo, gdyby to by
ł
a prawda, Ionie. Ale m
ę
drcy -
to raczej wy;
ś
piewacy i aktorowie i ci, których wy poematy
ś
piewacie. A
ja nic innego nie mówi
ę
, tylko prawd
ę
; ot, jak taki sobie cz
ł
owiek, co nic
E nie umie. Przecie
ż
i to, o com ci
ę
teraz pyta
ł
, zobacz, jakie to marne i
nieumiej
ę
tne i dla ka
ż
dego cz
ł
owieka naturalne, com mówi
ł
,
ż
e jedno jest
badanie ka
ż
dej, je
ż
eli kto
ś
we
ź
mie sztuk
ę
jako ca
łość
. We
ź
my, tak, na
rozum: malarska sztuka przecie
ż
, to jest pewna ca
łość
.?
ION. Tak.
SOKRATES. Prawda? I malarzy wielu jest i by
ł
o wielu dobrych i lichych?
ION. Oczywi
ś
cie.
SOKRATES. A czy
ś
ty widzia
ł
ju
ż
kogo, który by mówi
ą
c o Polygnocie, synu
Aglaofonta, znakomicie umia
ł
wykazywa
ć
, co on dobrze maluje, a co nie, a o
innych malarzach mówi
ć
nie potrafi. I, kiedy kto
ś
rozbiera dzie
ł
a innych
533 malarzy - ten
ś
pi i nie ma g
ł
osu i nie potrafi swoich trzech groszy
dorzuci
ć
, a kiedy trzeba o Polygnocie, czy innym, jakim chcesz,
malarzu jednym jedynym, zdanie wypowiedzie
ć
, on si
ę
budzi i uwa
ż
a i dobrze
wie, co ma powiedzie
ć
?
ION. No - nie, na Zeusa; przecie
ż
nie.
SOKRATES. Có
ż
tedy? A o rze
ź
biarstwie; ju
żeś
kiedy
ś
widzia
ł
takiego, co
t
ę
gi jest w wyk
ł
adzie prac Dedala, syna Metiona, czy Epeijosa, syna
Panopeusa, czy Teodora z Samos, czy innego jakiego
ś
rze
ź
biarza jednego
B jedynego; powie, co dobrze zrobione, a co nie; a kiedy mowa o dzie
ł
ach
innych rze
ź
biarzy, on jest w k
ł
opocie i zasypia, bo nie ma nic do
powiedzenia?
ION. Nie - na Zeusa i takiegom nie widzia
ł
.
SOKRATES. A pewnie; i mnie si
ę
tak zdaje,
ż
e i ze sztuk
ą
gry na flecie tak
samo i na kitarze i ze
ś
piewem przy kitarze i bez kitary - nigdy
ś
nie
C widzia
ł
cz
ł
owieka, który doskonale t
ł
umaczy i omawia Olimposa i Tamyrasa,
albo Orfeusza, czy Femiosa,
ś
piewaka z Itaki, a o Ionie z Efezu mówi
ć
by
nie potrafi
ł
i nie umia
ł
by od siebie dorzuci
ć
s
ł
ówka, powiedzie
ć
, co te
ż
on dobrze
ś
piewa, a co nie.
ION. ]a ci na to nie potrafi
ę
odpowiedzie
ć
, Sokratesie, tylko z tego sobie
sam przed sob
ą
zdaj
ę
spraw
ę
,
ż
e o Homerze, to ja najpi
ę
kniej ze wszystkich
mówi
ę
i mam co i wszyscy inni powiadaj
ą
,
ż
e ja o nim pi
ę
knie mówi
ę
, a o
innych to nie. Wi
ę
c zobacz to, co to jest takiego?
V SOKRATES. ]a widz
ę
, Ionie, i zaczynam ci wyja
ś
nia
ć
, co to jest, wed
ł
ug
D mego zdania. To jest to,
ż
e ty nie posiadasz sztuki, która by ci pozwala
ł
a
dobrze i pi
ę
knie mówi
ć
o Homerze, jak przed chwil
ą
powiedzia
ł
em; tylko w
tobie mieszka, jaka
ś
boska si
ł
a, która ci
ę
porusza tak, jak w tym kamieniu
który Eurypides magnetytem nazwa
ł
a szerokie ko
ł
a zw
ą
go Herakleiskim.
Otó
ż
ten kamie
ń
nie tylko,
ż
e sam przyci
ą
ga pier
ś
cionki
ż
elazne, ale
jeszcze tak
ą
si
łę
w nie wprowadza,
ż
e mog
ą
znowu to samo robi
ć
, co ten
E kamie
ń
: inne pier
ś
cionki przyci
ą
ga
ć
tak,
ż
e nieraz, bywa, d
ł
ugi
łań
cuch na
nim zwisa z
ż
elazek i pier
ś
cieni pozczepianych, jedne z drugimi. A
wszystkich tych kawa
ł
ków si
ł
a zawis
ł
a od owego kamienia. Tak i muza
sprawia,
ż
e bóg w kogo
ś
wst
ę
puje; przez ni
ą
naprzód, a za po
ś
rednictwem
tych, w których bóg naprzód wst
ą
pi
ł
, tworzy si
ę
i zwisa od nich d
ł
ugi
Strona 4
Platon - Ion
łań
cuch innych entuzjastów. Bo wszyscy poeci, którzy dobre wiersze pisz
ą
,
nie przez umiej
ę
tno
ść
to robi
ą
, nie przez sztuk
ę
: tylko bóg w nich
wst
ę
puje i oni w zachwyceniu wszystkie te pi
ę
kne poematy mówi
ą
, a
534 pie
ś
niarze dobrzy tak samo: Jak korybanci nie przy zdrowych zmys
ł
ach
ta
ń
cz
ą
, tak i pie
ś
niarze nie przy zdrowych zmys
ł
ach pi
ę
kne pie
ś
ni
owe sk
ł
adaj
ą
, tylko, kiedy jeden z drugim wpadnie w harmoni
ę
i w rytm, w
rodzaj szalu, w zachwycenie - to ju
ż
, jak owe bachantki, miód i mleko z
rzek czerpi
ą
w zachwycie, a przy zdrowych zmys
ł
ach nie; tak i pie
ś
niarzy
dusza sama to robi, co ich usta mówi
ą
. Przecie
ż
mówi
ą
nam poeci,
ż
e z
B miodop
ł
ynnych
ź
róde
ł
i po jakiche
ś
ogrodach muz i dolinach zbieraj
ą
pie
ś
ni
i przynosz
ą
je nam, jak pszczo
ł
y; i oni te
ż
tak lataj
ą
. I prawd
ę
mówi
ą
. Bo
to lekka rzecz taki poeta i skrzydlata, i
ś
wi
ę
ta. A nie pr
ę
dzej potrafi
co
ś
zrobi
ć
, zanim bóg w niego nie wejdzie, zanim zmys
ł
ów nie straci i nie
pozb
ę
dzie si
ę
rozumu. Jak d
ł
ugo ma ten maj
ą
tek, nie potrafi
ż
aden cz
ł
owiek
by
ć
poet
ą
, ni wieszczem. Zatem to nie jest twórczo
ść
na umiej
ę
tno
ś
ci
oparta, kiedy mówi
ą
wiele pi
ę
knych rzeczy o tym czy owym, jak na przyk
ł
ad
C ty o Homerze; tylko z bo
ż
ej
ł
aski to jedno ka
ż
dy
ł
adnie robi
ć
potrafi, do
czego muza go popchnie; jeden dytyramby pisze, drugi pochwa
ł
y, tamten
chóry mimiczne, ten heksametry, a ów jamby. Poza tym nic nie wart ka
ż
dy z
nich. Im tego przecie
ż
nie dyktuje sztuka, tylko si
ł
a bóstwa, bo przecie
ż
,
gdyby o jednej rzeczy umieli mówi
ć
umiej
ę
tnie, umieliby te
ż
o wszystkich
innych.
D A dlatego im bóg rozum odbiera i u
ż
ywa ich do swej pos
ł
ugi i wieszczów i
wró
ż
bitów boskich, aby
ś
my, s
ł
uchaj
ą
c, wiedzieli,
ż
e to nie oni sami mówi
ą
te bezcenne rzeczy; nie ci, których rozum odszed
ł
, tylko bóg sam mówi i
przez nich si
ę
do nas odzywa.
A najwi
ę
kszym
ś
wiadectwem tego s
ł
owa Tynnichos z Chalkidyki; nigdy
ż
adnego
poematu nie napisa
ł
, o którym by warto wspomnie
ć
, tylko ten jeden pean,
który wszyscy
ś
piewaj
ą
, bodaj
ż
e najpi
ę
kniejszy ze wszystkich pie
ś
ni; tak
po prostu, jak sam powiada: muzy ten hymn wynalaz
ł
y. Tutaj nam, uwa
ż
am,
E najlepiej bóg wskazuje,
ż
eby
ś
my nie w
ą
tpili, jako i
ż
nie ludzkie s
ą
owe
pi
ę
kne poematy i nie od ludzi pochodz
ą
, ale boskie s
ą
i od bogów. A poeci
nie s
ą
niczym wi
ę
cej, tylko t
ł
umaczami bogów w zachwyceniu; ka
ż
dego jaki
ś
bóg w zachwyt wprawia. To w
łaś
nie chcia
ł
pokaza
ć
bóg, kiedy przez usta
535 najlichszego poety najpi
ę
kniejsz
ą
pie
śń
wy
ś
piewa
ł
. Czy
ż
nie my
ś
lisz,
ż
e
prawd
ę
mówi
ę
, Ionie?
ION. Tak, na Zeusa - ja - tak. Jako
ś
mnie s
ł
owami tak za serce chwytasz,
Sokratesie, i mam wra
ż
enie,
ż
e to z bo
ż
ej
ł
aski tak nam dobrzy poeci s
ł
owa
bogów t
ł
umacz
ą
.
VI SOKRATES. Prawda? Wy znowu
ś
piewacy, poetów nam t
ł
umaczycie?
ION. I to prawda, co mówisz.
SOKRATES. Wi
ę
c jeste
ś
cie t
ł
umaczami t
ł
umaczów?
ION. Ze wszech miar.
SOKRATES. Czekaj no, a to mi te
ż
powiedz, Ionie, a nie kryj, o cokolwiek
B bym ci
ę
zapyta
ł
. Kiedy tak dobrze wiersze mówisz i najwi
ę
cej strachem
przejmujesz widzów, albo o Odyseuszu
ś
piewasz, jak na próg domu wskakuje,
zjawia si
ę
nagle przed zalotnikami i strza
ł
y wysypuje pod nogi albo o
Achillesie, jak godzi na Hektora, albo co
ś
z tych
ł
zawych rzeczy o losach
Andromachy lub Hekaby, czy Priama - czy ty wtedy jeste
ś
przytomny, czy te
ż
wychodzisz z siebie i gdzie
ś
tam przy tym, ma wra
ż
enie twoja dusza,
ż
e
jest, o czym
ś
piewasz w
łaś
nie; bóg w niej siedzi, a rzecz si
ę
dzieje na
C Itace, czy w Troi, czy gdzie tam indziej poemat si
ę
rozgrywa?
ION. Wiesz - jake
ś
ty mi jasne
ś
wiadectwo powiedzia
ł
, Sokratesie; nie
skryj
ę
; wszystko ci powiem: kiedy mówi
ę
co
ś
smutnego, to mi si
ę
oczy
ł
zami
nape
ł
niaj
ą
; a jak co
ś
strasznego, okropnego, to mi w
ł
osy d
ę
bem na g
ł
owie
staj
ą
ze strachu, a serce skacze tak mocno!
D SOKRATES. Wi
ę
c có
ż
powiemy, Ionie? Jest wtedy przytomny ten cz
ł
owiek,
który odziany w szatki pstre, z wie
ń
cem z
ł
ocistym na skroni, p
ł
acze
podczas ofiar i obrz
ę
dów, chocia
ż
nic nie zgubi
ł
; wszystko to ma na sobie
albo si
ę
boi, stoj
ą
c po
ś
ród wi
ę
cej ni
ż
dziesi
ę
ciu tysi
ę
cy ludzi
ż
yczliwych
i nikt go nie obdziera, ani mu krzywdy nie robi?
Strona 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.xlx.pl
  •